Go to content

Rozmowa z Radosławem Romankiem, laureatem prestiżowej Nagrody Pielęgniarskiej Królowej Sylwii

Rozmawiamy z Radosławem Romankiem, laureatem prestiżowej Nagrody Pielęgniarskiej Królowej Sylwii (Queen Silvia Nursing Award), na co dzień pielęgniarzem w Górnośląskim Centrum Medycznym im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

W marcu w mediach społecznościowych piszemy dużo o kobietach i szerzej o równości. Jest Pan pielęgniarzem, a więc wykonuje bardzo sfeminizowany zawód. Skąd decyzja, by dokonać takiego właśnie wyboru? Jak się Panu pracuje i czy uważa Pan, że więcej mężczyzn powinno wybierać zawód pielęgniarza? A jeśli tak, jak by ich Pan zachęcił?

Skoro o kobietach mowa, to i kobiecym przykładem muszę się posłużyć, a tym przykładem jest moja matka – nota bene pielęgniarka. Zawsze podziwiałem jej postawę, siłę i motywację do pracy mimo wszystkich trudności, z jakimi wiązał się i wciąż wiąże ten zawód. Z bratem zawsze jako dzieci wyczekiwaliśmy do godziny 19:30, gdy mama wróci z pracy i będzie opowiadać, co działo się na dyżurze. Podobało nam się to do tego stopnia, że postanowiliśmy pójść w jej ślady, czego absolutnie nie żałujemy.

Lubię swój zawód i lubię wykonywać swoją pracą, szczególnie wtedy, gdy mam okazję pracować w fajnym zespole – to bardzo ważne. Właściwi ludzie na właściwym miejscu potrafią sprawić, że dwunastogodzinny dyżur zleci w mgnieniu oka.

W polskim pielęgniarstwie zaledwie 2% personelu to mężczyźni, z roku na rok jest nas coraz więcej, ale wciąż za mało. Współczesny świat dąży do równości w wielu aspektach naszego życia, pielęgniarstwu też by się to przydało. Doświadczenia kolegów i koleżanek mówią, że w zróżnicowanym płciowo zespole najlepiej się pracuje.
 
Poza tym polskie pielęgniarstwo potrzebuje przede wszystkim napływu świeżej, młodej krwi – bez względu na płeć. Średni wiek personelu pielęgniarskiego w Polsce to 52 lata i jest to odczuwalne. Pielęgniarskiej profesji potrzebne są postawy, które dostrzegam w generacji „Z”- potrzebę zmiany świata, brak lęku przed głośnym komunikowaniem swoich poglądów i potrzeb – w tym niegodzenie się na złe warunki pracy i płacy. Wierzę, że osoby z takim nastawieniem wchodzące w ten zawód będą go w stanie zrewolucjonizować, sprawić, że będzie atrakcyjniejszy w każdym aspekcie. Osoby odważne i lubiące wychodzić poza schemat – ten zawód jest dla Was!

Został Pan laureatem Nagrody Pielęgniarskiej Królowej Sylwii. Czy może nam Pan opowiedzieć coś o swoim zwycięskim projekcie? Co znaczy dla Pana ta nagroda?

Mój zwycięski projekt to „Pielęgniarska opieka środowiskowa ozdrowieńców Covid – 19”. Pomysł ma na celu monitorowanie stanu zdrowia osób, które przeszły infekcję koronawirusem. Polega na monitorowaniu parametrów krwi ze względu na prawdopodobne zwiększone ryzyko zakrzepicy i występowania udarów mózgu. Z biegiem czasu pojawia się coraz więcej doniesień o kolejnych powikłaniach po przebyciu tej choroby. Uważam, że jest to kwestia wymagająca zbadania. Projekt ma na celu również zwiększenia roli profesji pielęgniarskiej w systemie ochrony zdrowia.
 
Zwycięstwo w konkursie to ogromny „dopalacz” w pielęgniarskiej karierze. Zyskuje się rozpoznawalność, możliwość wywiadów z mediami każdego rodzaju – prasa, radio, telewizja, portale internetowe. Poznaje się wielu nowych ludzi, w tym zajmujących ważne stanowiska w instytucjach krajowych i międzynarodowych, jak np. Ambasadora Szwecji, Przewodniczącą Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, przedstawicieli władz lokalnych i państwowych, redaktorów, osoby ze świata nauki. To wszystko odbywa się w ramach stażu, który jest częścią nagrody Queen Silvia Nursing Award.

Najbardziej nie mogę się doczekać wizyty w Szwecji i spotkania z samą JKM Królową Sylwią. Mam nadzieję, że pandemia nie pokrzyżuje moich planów.

Do tej pory Nagroda Pielęgniarska Królowej Sylwii była związana z rozwojem opieki nad osobami starszymi i cierpiącymi na demencję. W roku 2020 skupiono się na pomysłach mających na celu sprostanie wyzwaniom, jakie w opiece zdrowotnej stawia pandemia COVID-19 niezależnie od wieku. Czy myśli Pan, że można połączyć te dwa zagadnienia? Jak ważna jest opieka nad seniorami w czasie pandemii?

Myślę, że jak najbardziej się da. Koronawirus jest najgroźniejszy właśnie dla nich – seniorów. Wiele czynności życia codziennego przeniosło się w czasie pandemii do sieci. Sprawy urzędowe, zakupy, kontakty towarzyskie, praca – to można dzisiaj zrobić online.
 
Tymczasem 53% Polaków w wieku 65 – 74 lata nigdy nie skorzystało z internetu (dane z 2019r.). Problem cyfryzacji polskich seniorów, a właściwie jej braku starałem się poruszyć 3 lata wcześniej również w konkursie Queen Silvia Nursing Award proponując stworzenie portalu społecznościowego dla osób w starszym wieku. Gdyby polscy seniorzy byli mniej wykluczeni cyfrowo, myślę, że części zakażeń oraz zgonów dałoby się uniknąć.
 
Dziękujemy za rozmowę!